Odbierałem korespondencję dla znajomego. Znajomy poprosił mnie, abym to dla niego zrobił i kazał - żeby nie było żadnych nieporozumień - podpisać się w jego imieniu, jego imieniem i nazwiskiem. Okazało się, że teraz ktoś chce mnie ścigać za to, że sfałszowałem podpis. Czy jest to możliwe? Przecież niczego nie fałszowałem, wykonałem tylko prośbę znajomego.
Mimo wszystko postępowanie Czytelnika nie było prawidłowe. Należy zapamiętać, aby nigdy pod żadnym pozorem nie podpisywać się "za kogoś", tj. jego danymi osobowymi, jego imieniem i nazwiskiem. Tak naprawdę to co się stało w opisanej sytuacji stanowi formę podrobienia dokumentu, który został okazany Czytelnikowi przy odbiorze korespondencji. Dokument jest podrobiony w szczególności wtedy, gdy nie pochodzi od osoby, w imieniu której został sporządzony. Jeżeli Czytelnik podpisał się za znajomego jego nazwiskiem, stworzył po prostu pozory tego, że podpis pochodzi od niego (co w rzeczywistości nie było prawdą). Ten bowiem kto w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub używa takiego dokumentu jako autentycznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Stanowi o tym art. 270 § 1 Kodeksu karnego (Dz. U. z 1997 r. nr 88, poz. 553 ze zm.).
Okoliczności, o których wspomina Czytelnik, nie mają znaczenia dla istnienia wspomnianego przestępstwa. Bez znaczenia jest więc, czy użycie takiego podrobionego dokumentu jako autentycznego ma nastąpić przez podrabiającego, czy inną osobę, ani też, że chodzi o dokument w relatywnie "drobnej" sprawie, że został nie tylko złożony za wiedzą, ale nawet na prośbę określonej osoby. Przepis sankcjonujący tego rodzaju zachowania służy ochronie wiarygodności każdego dokumentu, niezależnie od jego wagi. Podpis jest szczególnym znakiem graficznym, który identyfikuje określoną osobę. Jest on zawsze jednym z najistotniejszych elementów każdego dokumentu. Wskazuje on, że oświadczenie pochodzi właśnie od tego, którego dane zawiera tenże podpis. W jednym z orzeczeń Sąd Najwyższy stwierdził, że dla bytu tego przestępstwa jest obojętne, czy ktoś poniósł przez to szkodę, czy też nie.
Niestety, wszystkie powyższe informacje wskazują na winę Czytelnika. Oczywiście sąd przy wymierzaniu kary będzie brał pod uwagę wszelkie okoliczności sprawy, a więc m.in. że działał on na prośbę znajomego, że wyświadczał mu przysługę, że wszystko było robione "w dobrej wierze". Przepis stanowi bowiem, że w wypadkach mniejszej wagi sprawcę spotka łagodniejsza sankcja - grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.
|