Moja była żona skierowała przeciwko mnie egzekucję komorniczą z uwagi na zaległości w płatności rat alimentów na nasze dziecko. Alimenty płaciłem regularnie, jednak w związku z utratą pracy miałem przejściowe trudności i nie uiszczałem należności w pełnej wysokości. Była żona poinformowała mnie również o skierowaniu sprawy na Policję z uwagi na przestępstwo niealimentacji. Czy faktycznie mogę zostać skazany?
Nie zawsze zaprzestanie płacenia alimentów czy też wykonywanie tego obowiązku nieterminowo (bądź nie w pełni) będzie podstawą do pociągnięcia dłużnika alimentacyjnego do odpowiedzialności karnej. Są to dwie różne instytucje, co więcej - pochodzące z różnych "gałęzi" prawa.
Przestępstwo popełnia ten, kto uporczywie uchyla się od wykonania ciążącego na nim z mocy ustawy lub orzeczenia sądowego obowiązku opieki, przez niełożenie na utrzymanie osoby najbliższej lub innej osoby i przez to naraża ją na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Sprawcy takiego czynu grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Stanowi o tym art. 209 § 1 Kodeksu karnego (Dz. U. z 1997 r. nr 88, poz. 553 ze zm.).
Ściganie przestępstwa niealimentacji następuje na wniosek.
Niepłacenie alimentów zawsze powoduje narastanie zadłużenia wobec uprawnionego. Aby była mowa o przestępstwie, musi dojść do wykazania trzech przesłanek. Po pierwsze, uporczywość to działanie długotrwałe (często przyjmowany jest okres co najmniej 3 miesięcy), powtarzalne, które jest nacechowane złą wolą i nieustępliwością. Po drugie, w sprawie karnej konieczne jest również udowodnienie, że osoba zobowiązana uchyla się od tego obowiązku. Uchylanie się to po prostu unikanie wykonania określonego obowiązku w sytuacji, w której dłużnik ma obiektywną możliwość, by to zrobić. Po trzecie, wymaga się jeszcze ustalenia, że niepłacenie alimentów (w pełnej wysokości, terminowo) naraża małoletnie dziecko na niemożność zaspokojenia jego podstawowych potrzeb życiowych. Chodzi tu nie tylko o potrzeby z zakresu minimum egzystencjalnego (np. odzież, żywność), ale także potrzeby związane z uzyskaniem niezbędnego wykształcenia i korzystania z dóbr kulturalnych. Podkreślić trzeba, że wystarczy samo ustalenie, iż doszło do takiego narażenia (nie musi zatem dojść do jakiegokolwiek wymiernego skutku niealimentacji).
Przesyłanie niepełnych kwot rat alimentacyjnych, nawet z opóźnieniem, przemawiać może za czymś wręcz przeciwnym - że nie można mówić o żadnej złośliwości czy uchylaniu się od płacenia alimentów.
|